Nasze Halloween po czasie :)


 

Halloween co prawda już dawno za nami, ale nam zebrało się dziś na wspominki...

Plan był taki, że ten dzień spędzimy na przebierankach i zabawach z dyniami pod różnymi postaciami :)
Dyńki czekały, kapelusz Wiedźmy również... ale jak to u nas ostatnio często bywa - na planach się skończyło...

Końcówkę października spędziłyśmy bowiem na leczeniu nieprzyjemnego kataru i brzydkiego kaszlu. Z noska leci, kaszlisko męczy, wokół pełno chusteczek, gruszek (nie mylić z owocami) i witamin, więc gdzie tu czas i miejsce na przebieranki? Trzeba było zapomnieć o planach i odłożyć naszą halloweenową zabawę na inny dzień. 


Ale ponieważ nasza Iskierka nie potrafi zbyt długo usiedzieć na miejscu (nawet w chorobie), i zaczęła dopadać ją "bezspacerowa" nuda, już kilka dni później należało wymyślić jakieś ciekawsze zajęcie niż na co dzień.
I tu z pomocą przyszła nam nasza wcześniej zaplanowana zabawa...
W końcu udało nam się nadrobić zaległości - był wyjątkowy strój, były dynie... i te prawdziwe, i te naklejane.
Trafiła się też i taka do przytulania - maminej roboty :)

A na wzmocnienie po chorobie miałyśmy na obiad rozgrzewającą zupkę również z dyni (przepis znajdziecie tu: film / blog).

A jak wyglądała nasza halloweenowa Wiedźma?... Obejrzyjcie na zdjęciach!










 To co... CUKIEREK czy PSIKUS ? ;)